Założeniu pierwszego w Polsce pisma o charakterze popularnym poświęconego językowi sprzyjała atmosfera kulturalna i naukowa panująca w Galicji* Swobody uzyskane przez Polaków w tym zaborze gwarantowały nauczanie języka polskiego i w języku polskim, w 1869 r. język polski został wprowadzony do administracji (z wyjątkiem wojska i poczty). W zaborze rosyjskim nasilił się proces rusyfikacji, w zaborze pruskim germanizacji. Polszczyzna, szczególnie w takich sferach funkcjonowania, jak: urząd, wojsko, nowoczesny przemysł była albo nieobecna, albo pozostawała pod silnym wpływem niemieckim i rosyjskim. Brakowało polskiego słownictwa specjalistycznego, w języku urzędowym, w prasie szerzyły się germanizmy i rusycyzmy leksykalne, kalki frazeologiczne i składniowe*. Wraz ze wzrostem świadomości narodowej wzrasta poczucie odpowiedzialności za język, duże jest też zapotrzebowanie na rozstrzygnięcia o charakterze normatywnym. Lukę tę zapełniają wydawnictwa o charakterze poprawnościowym i kąciki językowe w prasie, natomiast brakowało pisma specjalistycznego, podejmującego kwestie poprawnościowe, czuwającego nad kulturą języka ojczystego. Potrzebę wydawania „Poradnika” uzasadniał Jan Rozwadowski następująco:
[…] po pierwsze, że do wzbogacenia języka biorą się często ludzie niepowołani, i to jak do jakiejś terminowej roboty; powtóre, że język polski znajduje się od przeszło stu lat pod wpływem wyjątkowym obcych języków, a co więcej, że w ogóle nie rozwija się swobodnie i jednolicie […]. Obrona polszczyzny przed rozpadnięciem się na trzy języki musi się zwrócić przede wszystkim przeciw niedbalstwu pism codziennych.
Czasopismo powstało z inicjatywy krakowskiego nauczyciela Romana Zawilińskiego, który do roku 1931 był jego wydawcą i redaktorem odpowiedzialnym. Redakcja mieściła się najpierw w Krakowie przy ulicy Karmelickiej 22, od 1 października 1902 r. w Tarnowie, od 4 listopada 1908 r. znowu w Krakowie, tym razem przy ulicy A. Grabowskiego 3, pod koniec 1912 r. przy Karmelickiej 2. W związku z pobytami redaktora dla poratowania zdrowia podawane też były inne adresy do korespondencji: Witów (15 czerwca – 30 sierpnia 1902, 1902, z. 6/7, okładka), Krościenko nad Dunajcem (lipiec – sierpień, 1912, z. 6, s. 81).
Pierwszy zeszyt nowego na rynku wydawniczym czasopisma ukazał się z początkiem 1901 r. Był to miesięcznik o objętości 1 arkusza, zeszyty łączone* miały zwykle podwójną objętość. W obrębie rocznika paginacja zeszytów była ciągła. W ciągu roku wydawano 10 zeszytów, w 1906 – wyjątkowo 12*. Czasopismo nie ukazywało się w sierpniu i wrześniu. W latach 1901-1912 wydano 122 zeszyty*. Podtytuł czasopisma „Miesięcznik poświęcony poprawności języka” zmieniano dwukrotnie: w 1907 r. („Miesięcznik poświęcony poprawności języka polskiego”) i w 1911 r. („Miesięcznik poświęcony sprawom języka polskiego”)*.
Opóźnienia w wydawaniu czasopisma były niewielkie, redaktor usprawiedliwiał je przyczynami osobistymi: chorobą (1910, z. 10, s. 150), przeprowadzką z Krakowa do Tarnowa oraz względami merytorycznymi, oczekiwaniem na ustalenia końcowe Zjazdu Rejowskiego w sprawie pisowni (1905, z. 10, okładka). Abonenci w Królestwie otrzymywali czasopisma o 8–10 dni później lub z jeszcze większym opóźnieniem, gdyż przez granicę pismo szło „drogą księgarską, przez cło i cenzurę” (1911, z. 1, s. 2; 1910, z. 10, s. 150).
W rocznikach od V do X (1905–1910) spisy treści znajdowały się na końcu zeszytu, przed stopką redakcyjną, natomiast w latach 1901–1904 i 1911–1912 były zamieszczane na okładce zeszytu, przy czym w rocznikach od I do IV pod spisem treści był podany wykaz wyrazów objaśnionych w danym zeszycie*. Spisy zawartości rocznika wydawano z okładką rocznika, roczne spisy wyrazów objaśnionych w całym roczniku włączano do zeszytu ostatniego.
Nagłówek, zamieszczony na pierwszej stronie zeszytu, zawierał zawsze: tytuł, rok i/lub rocznik, nr zeszytu (1911–1912) i miesiąc (1902–1903). W zeszytach z lat 1901 i 1905–1910 poza wymienionymi danymi* podany był również adres redakcji, informacje o cyklu wydawniczym, warunkach przedpłaty i ekspedycjach głównych „Poradnika”. W roczniku IV (1904) nagłówek zastąpiła żywa pagina (tytuł, rocznik IV, nr zeszytu, strona), miesiąc oraz informacje o redakcji, przedpłacie, ekspedycjach podane zostały na okładce zeszytu. Podtytuł czasopisma był podany na karcie tytułowej rocznika. W stopce redakcyjnej znalazło się zastrzeżenie dotyczące praw autorskich: „Przedruki w całości lub w części dozwolone tylko po porozumieniu się z redakcyą”, w 1904 r. (od z. 3) zmienione na: „[...] dozwolone tylko z podaniem źródła”, pod nim wymienione były nazwisko wydawcy i redaktora odpowiedzialnego oraz nazwa drukarni. Pismo było drukowane w Drukarni Uniwersytetu Jagiellońskiego. Druk zeszytu trwał ok. 2 tygodni (mniej więcej od 15 danego miesiąca do 1–2 następnego miesiąca) (1901, z. 2, s. 32). W późniejszych zeszytach po spisie treści podawano datę ukończenia druku (np. druk zeszytu 1 w 1908 r. ukończono 8 stycznia, w 1912 r. – 3 stycznia).
Przedpłatę na czasopismo przyjmowały księgarnie. Ekspedycje główne były w Krakowie i w Warszawie, krótko w Poznaniu. Duże zainteresowanie czasopismem skłoniło redaktora do przedruku (II wydania) rocznika z 1901 r. Wysokość przedpłat przez cały ten okres utrzymywała się na tym samym poziomie. Przedpłaty w pewnym momencie przestały pokrywać koszty wydania, większość abonentów dokonywała ich też później (1906, z. 4, s. 57). Sytuacja była dramatyczna już w 1906 r.: „Znaleźliśmy się wobec dylematu: »być albo nie być«, a może chwilowo wydawnictwo zawiesić, aż się stosunki ułożą […]” (1906, z. 9/10, s. 152). Dodatkowe środki starano się pozyskać ze sprzedaży dawnych roczników, oferując prenumeratorom zniżki przy ich zakupie: „Nie mogąc dać szanownym Abonentom żadnej premii (ani samochodu, ani złotych zegarków […]) postanowiliśmy jednak służyć tem, co mamy” (1910, z. 1, s. 16). Powtarzano często apele do czytelników i przyjaciół „Poradnika” o jednanie „jak najliczniejszych prenumeratorów” (1902, z. 1, okładka), „chociaż jednego” (1906, z. 12, s. 180). Prenumeratorów nie przybywało, w roku 1910 było ich w Krakowie i Galicji około 300, najwięcej w Królestwie, bo 400, niewielu w Poznańskiem (Prospekt na rok 1911).
W artykule programowym, zatytułowanym Nasz cel, Zawiliński pisał:
Ma polityka liczne pisma […], mają różne zawody swoje zawodowe czasopisma – jeden język, narzędzie wszystkich, wszystkim potrzebne a nie przez wszystkich zarówno cenione, nieraz krzywdzony i poniewierany, nie dopuszczony do głosu, nie ma się nawet gdzie pożalić. Ten skromny miesięcznik, który oto Publiczności do rąk podajemy, ma wypełnić ten brak, coraz więcej odczuwany. Nie ma on być trybunałem, sądzącym bezwzględnie, (nikt go bowiem do tego nie upoważnił) ani chce być pedantycznym mentorem, głoszącym prawa i zasady przez siebie wymyślone; jego stanowisko określa wyraźnie napis – chce być poradnikiem. Z jednej strony tedy będzie w jak najprzystępniejszy sposób objaśniał zjawiska językowe, przypominał zasady i prawa, usuwał wątpliwości i niepewności w poprawnem użyciu języka i tym sposobem prostował błędy, – z drugiej zaś przez skrzętne zapisywanie zjawisk nowych będzie kroniką bieżących faktów z życia i rozwoju mowy polskiej. Część pierwsza praktyczna, służyć będzie jako rada w pospolitem używaniu języka, część druga będzie gromadzić materiał dla historyka języka polskiego i dla każdego językoznawcy.
Dwie ważne funkcje wyznaczał czasopismu: praktyczną, realizowaną poprzez porady poprawnościowe; pokazywanie błędów, wyjaśnienie, na czym one polegają, zapoznawanie z zasadami poprawności językowej, oraz dokumentacyjną, polegającą na rejestrowaniu współczesnych zjawisk językowych. Tematy z zakresu poprawności językowej, które najczęściej powracały czy to w artykułach, czy przy okazji rozważań poświęconych konkretnym formom, dotyczyły: germanizmów i rusycyzmów w różnych sferach funkcjonowania polszczyzny, nazw zawodowych i tytułów kobiet, nazwisk żon i córek, wymowy, pisowni i odmiany obcych nazw własnych, języka korespondencji handlowej, urzędowej i słownictwa zawodowego. „Poradnik" – jak pisał Zawiliński – nie tylko służył radami czytelnikom, lecz także „uczył się sam do innych” (1901, z. 7, s. 109).
Teksty publikowane w roczniku I (1901) były poprzedzone mottem:
Weź ieno trochę namysłu przed się nie znaiący dobra twego Polaku a poradź się z uwagą, nie tylkoć dostarczy, ale zbywać nad to będzie słów Polskich i wyboru.
Po roku wydawania czasopisma pojawiła się obietnica wprowadzenia nowych działów czasopisma, pozyskania artykułów „ogólnej treści pióra najwybitniejszych polskich językoznawców” i zwrócenia baczniejszej uwagi na błędy w dziełach poczytnych pisarzy, niż na dzienniki” (1901, z. 10, s. 146).
Do kwestii programowych powrócono pod koniec 1903 r. Nie zmieniając nakreślonego w 1901 r. programu, redakcja deklarowała:
Starać się będziemy 1) o rozszerzenie odpowiedzi na zadawane pytania, 2) o ożywienie „Roztrząsań”, 3) o dopełnienie „Pokłosia” przez uwydatnienie nie tylko błędów, ale i nowych a pięknych wyrazów i zwrotów, użytych przez autorów, 4) o sprawozdania treściwe z najnowszych zdobyczy naukowych w dziedzinie językoznawstwa polskiego, wreszcie 5) o poruszenie pytań związanych z pisownią polską, a wnikających głęboko w istotę języka. Podejmiemy również rewizyą językową książek szkolnych w miarę przygotowanego materiału.[…] mamy nadzieję, że w miarę postępu w udoskonaleniu pisma wzrośnie także liczba jego Czytelników i obfitszy będzie z pracy naszej pożytek.
Konfrontując tę deklarację z zawartością czasopisma w latach 1901–1903, warto zwrócić uwagę na trzy nowe elementy: ideę upowszechnienia osiągnięć językoznawstwa polskiego, podjęcie spraw ortografii oraz zamysł oceny językowej podręczników szkolnych.
Cykl tekstów poświęconych ortografii otwiera tekst Zawilińskiego dotyczący różnic między grafiką a ortografią (1904, z. 3, s. 33-35), natomiast przeglądu ogólnych zasad ortograficznych dokonał K. Nitsch (1905, z. 3, s. 33-38). W ogólnopolską dyskusję o ortografii włączył się „Poradnik”, prezentując pomysły ortograficzne Brücknera, ustalenia sekcji ortograficznej Zjazdu Rejowskiego i pisownię Kryńskiego. Wcześniej kwestie ortograficzne uznano za mniej ważne:
Postanowiliśmy bowiem nie rozpoczynać bezowocnej walki o drobiazgi, za jakie uważamy sprawę ortografii lub dzielenia wyrazów, (bo to są rzeczy, oparte na porozumieniu i zgodzie piszących, a z rozwojem i poprawnością języka nie mają nic wspólnego). Staramy się o wyjaśnienie zjawisk językowych, nie dotykając pisowni, która na rozwój języka nie wpływa.
Sprawa podręczników szkolnych na nowo pojawia się w liście do redakcji A.P. Gdzie leży źródło złego (1907, z. 8, s. 105-106) i w tekście od redakcji zamykającym rok 1907 (1907, z. 10, s. 137). Rewizji językowej poddano książki do czytania i rachunków w szkołach ludowych galicyjskich (1908, z. 1, 3, 4).
W „Poradniku” stosowano się do pisowni Akademii Umiejętności (1891), przyjętej przez galicyjską Radę Szkolną (1901, z. 2, s. 17, z. 10, s. 146). Na życzenie A. Brücknera i K. Nitscha w artykułach ich autorstwa zachowano pisownię przez nich stosowaną.
Dorobek językoznawstwa polonistycznego na łamach „Poradnika” przedstawiali: Stanisław Dobrzycki (Zdobycze językoznawstwa polskiego, 1904, z. 2-3, 6/7) i Kazimierz Nitsch (Z badań nad językiem polskim, 1907, z. 1 – 1910, z. 8). Pierwszy oddzielał treści przeznaczone dla językoznawców od tych, które interesują ogół czytelników „Poradnika”, zapoznawał z wynikami badań „w samą »mechanikę« nauki nie wnikając. Ma on [przegląd prac – W.D.Z.] być tylko »konduktorem« przedewszystkim pomiędzy tajemniczym areopagiem uczonych, a czytelnikami Poradnika” (1904, z. 4, s. 29). Nitsch w odróżnieniu od Dobrzyckiego wyjaśniał istotę zjawisk językowych, uważając, że „gotowe rezultaty zwiększają tylko i tak zbyt wielką często u nas ilość luźnej, nieproduktywnej erudycyi, a do prawdziwego rozwoju umysłu, w danym razie do zrozumienia istoty zjawisk językowych, o co chyba najwięcej tu idzie, bardzo a bardzo mało się przyczyniają” (1907, z. 1, s. 8).
Inicjatywą nową, do której powróci dopiero Zawiliński w 1920 r. (z. 15), było wezwanie czytelników do zbierania nazw geograficznych, co w przyszłości stałoby się podstawą polskiego onomastykonu. Podane też były wskazówki: co zbierać, jak zapisywać, w jaki sposób gromadzić*.
Włączał się „Poradnik” w obchody rocznic urodzin wielkich twórców literatury polskiej – Reja (1905, z. 10) i Krasińskiego (1912, z. 2). Zeszyt 3 z 1908 r. redaktor „Poradnika” dedykował Kazimierzowi Morawskiemu, profesorowi UJ, którego w 1878 r. był uczniem.
W zapowiedzi na rok 1910 wskazano na potrzebę publikacji artykułów z zakresu językoznawstwa ogólnego „celem zapoznania szerokich kół z istotą i znaczeniem tej nauki” (1909, z. 10, s. 156). Co nie oznacza, że wcześniej w „Poradniku” nie ukazywały się teksty propagujące nowe kierunki w językoznawstwie. W 1906 r. Mikołaj Rudnicki w dwóch artykułach przedstawił zasadnicze tezy wyłożone przez Antoine’a Meilleta we Wstępie do studium porównawczego języków indo-europejskich (z. 7/8 – 9/10), w 1903 r. o kategorii rodzaju gramatycznego, odwołując się do pracy Wilhelma Wundta Völkerpsychologie, pisał Zawiliński (z. 9).
Kolejnym krokiem ku unaukowieniu czasopisma było wyraźne rozgraniczenie treści poświęconych poprawności i bogaceniu zasobu leksykalnego polszczyzny od upowszechniania zdobyczy językoznawstwa. Nową formułę czasopisma przedstawiono w prospekcie na rok 1911:
I. W części praktycznej na życzenie wielu abonentów podamy
1. Kurs praktyczny gramatyki języka polskiego przeznaczony dla samouków, do nauki szkolnej nieprzygotowanych;
2. w roztrząsaniach objaśnimy wszelkie przygodne wątpliwości;
3. w pokłosiu zapisywać będziemy nieprawidłowości przedewszystkiem w dziełach autorów wybitnych;
4. w skarbonce gromadzić będziemy trafne wyrazy ludowe lub przypominać zapomniane.
II. W części teoretycznej, na którą większą zwrócimy uwagę, będziemy podawać:
1. ogólne kwestye z nauki o języku;
2. ustępy z dziejów języka polskiego;
3. dzieje pisowni polskiej;
4. wyniki współczesnych badań nad językiem polskim (kronikę zdobyczy w zakresie językoznawstwa polskiego).
Kurs praktyczny gramatyki języka polskiego autorstwa R. Zawilińskiego (1911, z. 1–3, 5, 8) dotyczył zagadnień składniowych.
W listach nadsyłanych do redakcji wspierano działania i inicjatywy „Poradnika”. Podkreślano przydatność pisma w nauczaniu szkolnym i w walce o czystość i poprawność języka prasy. Odnotowano życzliwą recenzję pisma opublikowaną w „Książce” (1902, nr 8), jej autor, A. Mahrburg, zwracał uwagę na fachowość pisma i radził, by „Poradnik jako pismo fachowe, stale i możliwie systematycznie podawał oceny krytyczne bardziej wybitnych książek i pism, pod względem językowym specyalnie”, i aby „tę sprawę załatwiał wyczerpująco i z urzędu” (1902, z. 10, s. 145). Bronił czasopisma przed zarzutem „nieudolnego redagowania”, postawionym przez łódzki „Rozwój” (z 21. 10. 1905), Józef Czekalski*.
W połowie roku 1912 został przedstawiony w Odezwie Redakcji pomysł przekształcenia „Poradnika Językowego” w „Język Polski”:
Rozwój badań językoznawczych i ich wpływ na wyjaśnienie wielu zjawisk języka ojczystego, tak współczesnych jak przeszłych, zmusza nas do coraz większego zajmowania się tą młodą gałęzią umiejętności, zakwitającą pięknie i u nas. Po latach dwunastu zajmowania się praktyczną stroną języka odzywają się i z grona czytelników naszych głosy, żądające w „Poradniku” popularyzowania wiedzy i uprzystępnienia jej wyników. W ramach miesięcznika naszego dotychczasowych uskutecznić tego nie można; postanowiliśmy tedy rozszerzyć z nowym rokiem pismo na 2 arkusze miesięcznie, ale zarazem zmienić tytuł na ogólniejszy a mianowicie: JĘZYK POLSKI z działem pobocznym „Poradnik językowy”, zachowującym dotychczasowy charakter, ale usuniętym na plan dalszy.
W sytuacji, gdy czasopismo spotykało się z obojętnością społeczeństwa („interesowanych”)*, zmiana jego formuły wydawała się też sposobem na uratowanie wydawnictwa.
Na zawartość czasopisma – jak deklarowano w pierwszym artykule programowym – miały się składać:
1) artykuły ogólne, mieszczące wyjaśnienie kwestyi ważnych; 2) odpowiedzi na szczegółowe zapytania i sprostowanie dostrzeżonych błędów; 3) kronika nowych zjawisk i nowotworów; 4) przedruk ogłoszeń, napisów itp., w których pogwałcono prawa językowe; 5) wykaz wyrazów obcych, które zastąpić można polskimi
W roczniku I wydzielono następujące działy (rubryki): I. Artykuły, II. Zapytania i odpowiedzi, III. Pokłosie z dzieł i czasopism, IV. Usterki stylistyczne *, V. Nowotwory, VI. Wyrazy obce, VII. Dyskusja, VIII. Krotochwile językowe, na końcu znalazły się (poza numeracją): Korespondencja redakcji, Sprostowanie do str. 60, Spis wyrazów i zwrotów objaśnionych w I roczniku.
W roczniku II Dyskusję zastąpiły Roztrząsania (dział III), dodane zostały: Skarbonka (dział V) i Nowe książki (dział VIII). W roczniku następnym (1903) Korespondencja redakcji potraktowana została na równi z innymi rubrykami, jako dział X, oraz wprowadzono nowy dział VII poświęcony Słownictwu technicznemu, który otwierał cykl artykułów dotyczących polskiej terminologii specjalistycznej (zawodowej): Z dziedziny żeglarstwa powietrznego 1909, Słownictwo zawodowe (farmaceutyczne) 1912. Zadanie było trudne nie tylko dlatego, że w wielu dziedzinach taka polska terminologia dopiero się kształtowała, lecz także z powodu trudności w dostępie do źródeł fachowych (1911, z. 1, s. 1-2). Podział na działy nie był konsekwentny, niektóre nazwy działów wyodrębnione w spisie rocznym były tytułem opublikowanego w zeszycie tekstu (np. w roczniku IV: Protest grona Czytelników). Układ działów w obrębie zeszytów był różny, nawet stałe działy nie pojawiały się w każdym zeszycie (np. w z. 8 z 1902 r. nie ma działu Artykuły). Liczba działów w rocznikach z lat 1901–1912 wahała się od VIII do XVI. Działem, który zazwyczaj* otwierał zeszyt, były Artykuły (niekiedy poprzedzał je tekst od wydawcy, np. Zaproszenie do przedpłaty, 1909, z. 1, s. 1), po nich szły inne stałe – występujące częściej lub rzadziej – rubryki: Zapytania i odpowiedzi, Roztrząsania, Pokłosie, Skarbonka, Nowotwory, Wyrazy obce, Nowe książki, Krotochwile językowe. Mimo iż zawartość treściowa poszczególnych działów była zdefiniowana, teksty bliskie sobie pod względem treści lub formy mogły się znaleźć w różnych działach*.
Artykuły dotyczyły zagadnień ogólnych lub szczegółowych, ale ujmowanych od strony teoretycznej. Pierwszy, opublikowany w zeszycie pierwszym z 1901 r., artykuł poświęcony był odmianie nazwisk z „e” ruchomym typu Grudzień czy Kociołek, które po dzień dzisiejszy sprawiają kłopot użytkownikom języka. W tym dziale zazwyczaj zamieszczano jeden – dwa, wyjątkowo trzy teksty*. Do tej rubryki włączano też (w niektórych rocznikach) ważne teksty od redakcji, np. w roczniku I (1901): Nasz cel (z. 1, s. 1-2), Od Redakcji (z. 2, s. 17-18), Po roku (z. 10, s. 145-146). Łącznie w latach 1901–1912 opublikowano artykułów 122 (1901 – 10, 1902 – 8, 1903 – 12, 1904 – 10, 1905 – 10, 1906 – 9, 1907 – 8, 1908 – 11, 1909 – 8, 1910 –16, 1911 – 10, 1912 – 10).
Teksty z racji ograniczonej objętości zeszytu były krótkie (od 2 do 5/6 stron), drukowano je też w częściach. Najdłuższy artykuł opublikowany w jednym zeszycie to Błędy językowe prasy warszawskiej Aleksandra Łętowskiego (1912, z. 4/5, s. 49-63). Tekst został opatrzony adnotacją:
Mamy o wielu sprawach tu poruszonych inne niż Szan. Autor zdanie; drukujemy jednak te uwagi w całości, bo autor sam jest dziennikarzem, a więc reprezentuje te sfery społeczne i cechuje braki.
W dziale Zapytania i odpowiedzi zamieszczano pytanie przesłane do redakcji, pod nim odpowiedź. Opublikowane zapytania dotyczyły konkretnych wyrazów (ich odmiany, wymowy, budowy, szyku lub znaczenia), rzadziej kwestii ogólniejszych, np. szyku przymiotnika z rzeczownikiem (1906, z. 3, s. 41). Stawiano też pytania o polskie odpowiedniki wyrazów obcych, przede wszystkim niemieckich, na te pytania z czasem zaprzestano udzielania odpowiedzi. Argumentowano: „Tego rodzaju sprawy należą do słownika nie do »Poradnika«; dla oszczędności miejsca nie będziemy w przyszłości na nie odpowiadać, chyba, że pytający sam podaje przekład i prosi o jego ocenę” (1906, z. 1, s. 2). Na zapytania nadsyłane przed 15 każdego miesiąca odpowiedzi udzielano w numerze z następnego miesiąca, niekiedy jednak ze względu na nadmiar materiału czy wyjątkowy charakter zeszytu, np. poświęconego Rejowi (1905, z. 9, s. 144), drukowano je w kolejnych zeszytach (1902, z. 8, s. 128). Do roku 1905 przeważał układ tematyczny zapytań (według działów gramatyki), potem pytania układano w takiej kolejności, w jakiej napływały do redakcji. W roczniku 1901 udzielono odpowiedzi na 281 zapytań (były numerowane), w 1902 – 248*, 1903 – 174, 1904 – 179, 1905 – 173. Od roku 1906 zaczęto ponownie zapytania numerować, w 1906 r. opublikowano ich 140, rok później 43, w 1908 – 70, w 1909 – 75, 1910 – 42.
Roztrząsania były pomyślane jako komentarz wyjaśniający do działu Zapytań… i forum wymiany poglądów na tematy językowe, w tym rozstrzygnięć poprawnościowych „Poradnika”*. W dziale tym były też zamieszczane riposty autorów dzieł, których język był przedmiotem oceny w dziale Pokłosie. Ostro np. zareagował Aleksander Brückner (Pro domo, 1904, z. 4 – 5 ) na wytknięte mu w Pokłosiu przez Ludwika Czarkowskiego błędy językowe (1904, z. 1 – 3). W obronie Czarkowskiego wystąpił Zawiliński (1904, z. 6/7).
Poszczególne treści w tej rubryce mogły być wyróżnione odrębnymi tytułami, niekiedy były też numerowane. Czyniąc zadość życzeniom poważnych Czytelników, „aby zmienić ton i zakres odpowiedzi na zapytania”, od zeszytu pierwszego z 1911 r. odpowiedzi na zapytania przybrały „charakter prawdziwych roztrząsań spraw wątpliwych”, rubryka Zapytania i odpowiedzi spłynęła się w jedną z Roztrząsaniami (1911, z. 1, s. 1). Tak też jest w roku 1912. W roku 1911 podjęto w tym dziale kwestii językowych 40, w roku 1912 – 63.
W Pokłosiu rozpatrywano błędy językowe, rusycyzmy i germanizmy występujące w ówcześnie wydawanych książkach oraz w dziennikach i prasie codziennej. Poddawano analizie dzieła takich autorów, jak np. Henryk Sienkiewicz, Wacław Gąsiorowski, Andrzej Strug czy Stefan Żeromski. W roku 1901 przedmiotem oceny były błędy z 35 czasopism i 15 dzieł (1901, z. 10, s. 145). Zawiliński wielką wagę przywiązywał do tego działu „Dział ten ważny, może ważniejszy niż inne” (1906, z. 1, s. 2). Był przekonany, że jeśli redakcje wszystkich czasopism „wezmą sobie za pierwszy i najważniejszy obowiązek tępić usterki i błędy językowe wszędzie a najbardziej w swojem piśmie’” i skorzystają z rad „Poradnika”, „wtedy siłami zjednoczonemi łatwiej dojdziemy do celu, praca zbiorowa rychlejszy i pełniejszy wyda owoc, niż jednostkowa”. *Podkreślał:
Teorya i praktyka muszą iść ręka w rękę, a nie luzem; samo pisanie artykułów czy artykulików o czystości języka, a grzeszenie przeciw najistotniejszym prawidłom nie tylko nie przyniesie pożytku, ale gorszy tylko drugich i przywodzi na pamięć przypowieść Pisma św. o fałszywych prorokach […] .
W pierwszym roczniku błędy omawiano w dwojaki sposób: według ich typów (a więc: błędy w pisowni, wymowie, odmianie, składni, znaczeniu, germanizmy, rusycyzmy, galicyzmy i usterki stylistyczne), rzadziej je rejestrowano w kolejności pojawienia się ich w tekście (1901, z. 5, s. 75-79). W następnych rocznikach tak szczegółowo już nie klasyfikuje się błędów, omawia się tylko pewne ich typy (np. rusycyzmy) bądź tylko tworzy się spisy słów i połączeń wyrazowych uznanych za błędne (po nich zazwyczaj tylko przytaczano formę poprawną).
W Skarbonce gromadzono wyrazy ludowe i neologizmy, „które pod każdym względem zasługują na przyjęcie ich do języka literackiego, zwłaszcza, jeżeli tam się panoszy – wyraz obcy” (1902, z. 1, s. 14). Chcąc zachęcić czytelników do nadsyłania wyrazów do skarbonki, redakcja postanowiła, że będzie publikować pytania, a odpowiedzi na nie „będą owym groszem ofiarnym”. Pierwsze pytanie dotyczyło ludowych nazw stopni pokrewieństwa (1903, z. 3, s. 49). Przywiązywano dużą wagę do dokładnej lokalizacji leksyki ludowej, „inaczej najpiękniejsze wyrażenia tracą wartość” (1902, z. 5, s. 80). Do Skarbonki trafiły np. żywizna ‘inwentarz żywy’ z okolic Mławy (1902, z. 6/7, s. 143) i wołoszka ‘określenie sukmany w Poznańskiem’ (1903, z. 9, s. 149) oraz neologizmy z Ballady o słoneczniku i innych nowych poezji Jana Kasprowicza (1909, z. 1, s. 9-11).
W dziale Wyrazy obce podawano spisy wyrazów obcych i propozycje ich polskich odpowiedników. Starano się „działu tego [nie] oddawać na usługi pomysłów przeważnie nieszczęśliwych, wynikających z chorobliwej chęci spolszczenia wszystkiego” (1906, z. 4, s. 63). Wyraźnie zaznaczano, że „nie wszystkie [wyrazy] uważamy za godne wyrzucenia, i że nie zawsze pojęcie, zawarte w wyrazie obcem, da się oddać jednym wyrazem polskim…" (1902, z. 4, s. 64).
W rubryce Nowe książki zamieszczano informacje – niekiedy bardzo lakoniczne – o godnych uwagi i pożytecznych książkach z zakresu wiedzy o języku (gramatykach języka polskiego, słownikach, poradnikach i ortografiach) oraz pracach polskich językoznawców (Karola Appla i Stanisława Szobera 1908, z. 5, s. 79-80), bardziej szczegółowe o czasopismach językoznawczych: „Pracach Filologicznych” i „Roczniku Slawistycznym” oraz o rezultatach badań Jana Baudouina de Courtenay (1905, z. 2, s. 30-32). Recenzja książki Antoniego Krasnowolskiego Najpospolitsze błędy językowe z 1903 r., napisana przez Artura Passendorfera (1904, z. 2, s. 29-32), ze względu na zakres uwag o charakterze poprawnościowym równie dobrze mogłaby być zamieszczona w dziale Pokłosie.
Od roku 1911 wprowadzono nowy dział: Wyniki badań, w którym przedstawiano rezultaty badań naukowych nad językiem polskim. „O ile »nowe książki« nie są poświęcone badaniu, ale są przeznaczone do praktycznego użytku, omawiać je będziemy pod dotychczasową rubryką” (1911, z. 1, s. 1).
W roku 1912 pojawiła się nowa rubryka: Przedruki (jako dział VIII)*, wcześniej przedrukowywane teksty (najczęściej z czasopism) włączano do innych rubryk, do Rozmaitości * czy do Artykułów*.
W Krotochwilach językowych (drukowanych niekiedy na okładce zeszytu) przytaczano krótkie teksty, nieudolnie sformułowane, wzbudzające niezamierzone efekty komiczne. Przykładem zaświadczenie lekarskie:
J..S… winien być wolny od nauki gimnastyki jakto już wroku zeszłym naznaczyłem że takowa niewiedzieć dlaczego źle oddziaływa i łatwo zachoruje potem na ból głowy.
Z tego działu „wobec obfitości materyału poważnego” najłatwiej można było zrezygnować (1905, z. 3, s. 48).
Od samego początku czasopismo w zamierzeniu redaktora miało być dziełem wspólnym: czytelników – redaktora – znawców języka (językoznawców). W przekonaniu Zawilińskiego „wymiana myśli” była jednym z głównych zadań „Poradnika”, dlatego wielką wagę przywiązywał do głosów „ludzi niezawodowych, nie uczonych, ale miłujących język ojczysty” (1905, z. 5, s. 65). Dzielił się też nadmiarem obowiązków z czytelnikami „Sam redaktor, obciążony obowiązkami swego zawodu, czytając, nie może czytać tylko dla oceny językowej, a na czytanie ku temu celowi nie ma czasu; o ile może, spełnia ten obowiązek chętnie, ale go »z urzędu« pełnić nie może” (1902, z. 10, s. 146). Pierwszy artykuł programowy kończyła prośba skierowana do miłośników języka o pomoc (współpracownictwo) w realizacji postawionych celów poprzez przesyłanie zapytań lub wycinków, ogłoszeń i napisów, zawierających błędy językowe (1901, z. 1, s. 2). Uważał Zawiliński, że „bardzo liczne zapytywania, żywy w rozstrząsaniach [!] udział ludzi różnych sfer i stron różnych, świadczą o zainteresowaniu się sprawami języka, o zastanawianiu się nad wątpliwościami, słowem o budzeniu się poczucia językowego, podstawy rzetelnej i prawdziwej poprawności… jużby to było coś, w każdym razie więcej, znacznie więcej, niż nic” (1902, z. 10, s. 145).
Współpracownikami „Poradnika” byli czytelnicy i przyjaciele czasopisma nie tylko z obszaru dawnej Rzeczypospolitej (z Galicji, Kongresówki, Wileńszczyzny czy Poznańskiego), lecz także np. z Berlina, Jarosławia nad Wołgą czy Kairu. Byli wśród nich m.in. księża (np. Ignacy Charszewski, proboszcz parafii w Płocku – Trzepowie), inżynierowie (np. Mieczysław Geniusz, dyrektor Zakładu Wodnego w Port-Saïd), profesorowie wyższych uczelni (np. Stanisław Ciechanowski, lekarz, UJ; Mieczysław Kowalewski, zoolog, Akademia Rolnicza w Dublanach; Kazimierz Twardowski, filozof, Uniwersytet Lwowski; Stanisław Witkowski, filolog klasyczny, UJ). Napisane przez nich teksty i zapytania były podpisane – w zależności od życzenia – pełnym imieniem i nazwiskiem, skrótem od nazwiska lub inicjałami, niepodpisanych nie uwzględniano. Przygodnie zbierane błędy przez różne osoby były publikowane bez wymieniania nazwisk tych osób (1906, z. 7/8, s. 106, przyp. 1).
Do opinii czytelników i miłośników języka redaktor odwoływał się w sprawach budzących wielkie emocje, takich jak:
1) stosunek do wyrazów obcych:
1. Jakie jest zdanie Pańskie o wyrazach obcych w ogóle a w szczególności o wyrazach wziętych z języków nowszych (francuskiego, niemieckiego, rosyjskiego itp.).
2. Które wyrazy obce (poczuwane jako obce) należy zostawić w języku, a które zastąpić wyrazami polskimi? (zestawić ogólnie).
2) pisownia nazwisk obcych:
Jak należy pisać imiona własne obce, w pisowni obcej czy zastosowanej do głosowni polskiej?
Do pisarzy i publicystów rozesłano ankietę w sprawie tworzenia nazwisk żeńskich (żon i córek), zawierała ona następujące pytania:
1. Czy godzi się z naturą języka polskiego oznaczanie kobiet nazwiskami męskimi jak Marya Schneider, Helena Puppenspiel, Otylia Czerny, a nawet Zofia Dunin?
2. Czy używanie przyrostków -ówna, -anka należy ograniczyć do niektórych tylko nazwisk?
3. Czy takie skostnienie nazwisk nie pociągnie za sobą niezmienności nazwisk na -ski, -cki np. Monika Krowicki, Helena Ślaski.
Ankiet rozesłano 80, odpowiedziało 16 osób, m.in. Oswald Balzer, Wacław Gąsiorowski, Tadeusz Korzon, Ignacy Matuszewski, Eliza Orzeszkowa (1907, z. 6/7, s. 86).
Stawiano przed czytelnikami pytania dotyczące samego „Poradnika”: Jak ma wyglądać? Czy zadość czyni ich wymaganiom? Jakie są ich życzenia? (1910, z. 9, s. 125; 1909, z. 10, s. 156).
Podniesienie poziomu pisma, pogłębienie refleksji teoretycznej stało się możliwe, gdy zaproszenie do stałego współpracownictwa przyjęli: w roku 1904 – A.A. Kryński z Warszawy, Stanisław Dobrzycki z Fryburga (Szwajcaria) i Artur Passendorfer ze Lwowa (1903, z. 10, s. 164), w 1907 – Kazimierz Nitsch, Ignacy Stein i Piotr Jaworek *. Przewidywano, że „prof. Stein obejmie zapytania i odpowiedzi i roztrząsania z niemi związane; prof. Dr Nitsch zdawać będzie sprawę ze zdobyczy językoznawstwa polskiego, prof. Jaworek będzie oceniał nowotwory i sprawy pisowni” (1906, z. 12, s. 180).
Od 1908 r. współpracował z „Poradnikiem” Jan Rzewnicki (1937/38, z. 4, s. 33), z wykształcenia inżynier, wielki miłośnik języka polskiego, który położył duże zasługi w kodyfikowaniu polskiej terminologii elektrotechnicznej.
Ta lista współpracowników nie jest pełna:
Nie podajemy szeregu nazwisk tych uczonych, których współpracownictwem się szczycimy; możemy zapewnić o staraniach pozyskania każdego współpracownika na tej niwie.
Warto zwrócić uwagę, że w roczniku 1901 (I) na 9 tekstów włączonych do działu Artykuły * tylko przy jednym podano nazwisko autora, był nim Kazimierz Nitsch. Nazwiskiem Zawilińskiego jest sygnowanych 41 artykułów, jednego był współautorem. Można przyjąć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że Zawiliński był też autorem artykułów publikowanych anonimowo (13, w tym 6 tekstów o „Poradniku”) lub podpisanych przez redakcję (1). Zatem w latach 1901–1912 napisał on ok. 45% wszystkich artykułów. Po Zawilińskim najwięcej artykułów opublikowali: Ignacy Stein (9), Kazimierz Nitsch (7), Piotr Jaworek (5), Jan F. Magiera (5), Jan Czubek (4), Szymon Matusiak (4), Henryk Ułaszyn (3), Jan Bystroń (2), Aleksander Łętowski (Al. Ł.) (2), Artur Passendorfer (A. P.) (2), Mikołaj Rudnicki (2). Po jednym: Karol Appel, Tytus Benni, Adam Braun, Antoni Danysz, Stanisław Dobrzycki, Stefan Kecker, Romuald Koppens, Mieczysław Kowalewski, Mirosław Kryński, Tadeusz Lehr (Spławiński), Jan Łoś, Julian Morelowski, Józef Peszke, Jan Rozwadowski, Lucjan Rydel, Henryk Sienkiewicz, Czesław Świerczewski, Kazimierz Twardowski i podpisani inicjałami: mg. i W. S. Jako współautorzy artykułów – w spisie rocznym lub zeszycie – byli wymienieni: Walerian Staniszewski i F. Ruszkowski (1), Mieczysław Geniusz i Franciszek Prus (1), Zweigbaum i R. Zawiliński (1).
Starania redaktora o pozyskanie do współpracy wybitnych językoznawców nie zawsze uwieńczone były sukcesem. W nrze 1 ze stycznia 1912 r. Zawiliński pisał:
Są językoznawcy, którzy dlatego nie napiszą nic do „Poradnika”, bo ich tytuł zraża, i uważaliby sobie za ubliżenie (?) drukować prace swoje w pisemku, przeznaczonem dla szerokiej publiczności do nauki i praktycznego stosowania.